TworzymyGłos Regionu
REKLAMA

Politycznie skażona woda?

Niedziela, 08 lipca 2018 o 12:35, aktualizacja Wtorek, 31 lipca 2018 o 11:07, autor: 1
Politycznie skażona woda?

Mimo, że woda w Górze jest już zdatna do picia, wróćmy do sprawy jej skażenia, która wywołała duże poruszenie wśród mieszkańców. Sytuacja ta była także powodem burzliwej dyskusji podczas czerwcowej Sesji Rady Powiatu. Pojawiły się wątpliwości co do procedur oraz skuteczności informowania mieszkańców o takich zagrożeniach. Kto tak naprawdę zawinił?

Przypominając, na początku czerwca pojawił się komunikat od Państwowego Inspektoratu Sanitarnego w Górze informujący o tym, że w wodociągu sieciowym Góry stwierdzono obecność bakterii z grupy coli. Zgodnie z jego treścią woda nadawała się do spożycia tylko i wyłącznie po jej uprzednim przegotowaniu. Komunikat ten ukazał się na stronie Urzędu Gminy oraz Starostwa w dniu 4 czerwca, podczas gdy data jego wydania to 29 maja. Sytuacja ta wywołała oburzenie wśród mieszkańców Góry i jej okolic.

Radna Frączkiewicz podczas sesji rady powiatu zadała pytanie dotyczące zaistniałych okoliczności opóźnienia wydania komunikatu do wiadomości publicznej.

- Komunikat na stronie internetowej Gminy Góra pojawił się bez daty wydania dnia 4 czerwca - mówiła Frąckowiak. Stąd prosiłabym o szczegółową informację na temat informowania mieszkańców o ewentualnych zagrożeniach.

Burmistrz Góry, Irena Krzyszkiewicz w odpowiedzi na pytanie radnej, podjęła dyskusję zaczynając od poinformowania zebranych o kompetencjach jej stanowisko.

- W tym przypadku burmistrz nie ma obowiązku informowania o tej sytuacji. Leży to kompetencjach spółki, która do tego celu została powołana, która ma obowiązek jak najszybszego przekazania tej informacji - zaznaczyła Irena Krzyszkiewicz.

Okazało się, że podczas, gdy inspektorat dostarczył komunikat do górowskiego magistratu, burmistrz Góry przebywała na trzy-dniowym urlopie. Sekretarka natomiast, kopertę z komunikatem, pomyliła z zaproszeniami, które tego dnia były licznie przynoszone. W poniedziałek, 4 maja, Irena Krzyszkiewicz po otwarciu owej koperty, sprawdziła na stronie Sanepidu oraz TEKOM-u, czy mieszkańcy w sposób zgodny z regulaminem, zostali skutecznie poinformowani o obecności bakterii coli w wodzie. Okazało się jednak, że na żadnej z tych stron informacja o zagrożeniu nie pojawiła się.

Irena Krzyszkiewicz w dalszej kolejności przeczytała notatkę służbową, sporządzoną 6 czerwca, przez Prezesa Zarządu Tekom, Adama Ćwiana. Wynika z niej, że w

do kompetencji spółki należy ogłoszenie komunikatu o postanowieniu w sprawie warunkowej przydatności do spożycia wody.

Decyzję o nie umieszczeniu na stronie internetowej komunikatu, pod nieobecność Prezesa Zarządu Spółki (pobyt w szpitalu), podjął prokurent spółki, Lidia Kozłowska, która uzasadniła swoją decyzję faktem, że nie stwierdzono przekroczenia parametrów wody na ujęciu i stacji uzdatniania wody w Górze. Skażenie wystąpiło na jednym z odcinków sieci wodociągowej - Szkoła w Glince o czym bezpośrednio powiadomiono szkołę. Na prokurent spółki, Lidię Kozłowską, za podjętą decyzję o nie informowaniu mieszkańców o skażeniu, nałożono naganę.

Przypominając, w Szkole Podstawowej w Glince miejsce miała awaria, w związku z czym sanepid pobrał próbki i stwierdził obecność ilości 6-ciu bakterii coli w wodzie.

- Zwróciłam uwagę Przewodniczącemu Rady Nadzorczej spółki Tekom, że regulamin dostarczania wody, mówi  również o tym, że powinno zastosować się pewne upusty w stosunku do mieszkańców w związku z zaistniałą sytuacją - kontynuowała burmistrz. Ja mogę tylko w imieniu spółki Tekom, przeprosić mieszkańców.

Głos zabrał również dyrektor Dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Górze, Jarosław Szypiłło, który w czasie skażenia przebywał w szpitalu. Dyrektor opisał  sytuację i wyjaśnił jak doszło do zanieczyszczenia wody oraz o samym wydaniu ostrzeżenia.

- Musieliśmy poddać ocenie, czy w wodzie znajdować się mogą potencjalnie bakterie inne niż bakterie grupy coli - mówił Szypiłło. Wyniki badań potwierdziły obecność bakterii coli, dlatego wydana została decyzja warunkowej przydatności wody do spożycia. Decyzja taka może być wydana na czas określony, na  okres nie dłuższy niż 30 dni. W tym przypadku decyzja ta wydana została na czas do 18 czerwca. Przedsiębiorstwo Wodociągowe musiało mieć czas na podjęcie skutecznych działań, w celu przywrócenia właściwej jakości wody oraz na badania to potwierdzające. Takie działania zostały wykonane. Jednak drugą częścią całego zdarzenia jest ta dotycząca przepływu informacji, która ewidentnie nie zadziałała tak jak powinna.

Jak zaznaczał Szypiłło, Przedsiębiorstwo Wodociągowe, w przypadku stwierdzenia złej jakości wody, jest zobowiązane, niezależnie od sytuacji w jakiej to powstało, powiadomić o tym odbiorców a także o działaniach, które mogą wpłynąć na nieprzydatność wody do spożywania. W pierwszej kolejności Przedsiębiorstwo powinno powiadomić o skażeniu Inspektorat Sanitarny, a następnie władze gminy.

- Doszło do sytuacji - kontynuował dyrektor Inspektoratu Sanitarnego w Górze, w której Przedsiębiorstwo nie tylko nie poinformowało swoich odbiorców o złej jakości wody, ale zdarzyły się przypadki zupełnie odwrotnego informowania, czyli mówienia, że jakość wody jest dobra. Jest to ewidentnie działanie politycznych osób.

Szypiłło przypomniał również o tym, że zanieczyszczenia, które się pojawiły są przede wszystkim zanieczyszczeniami wtórnymi, których źródłem pochodzenia jest sieć i jej stan techniczny. Zaznaczył również, że ze względu na zaawansowanie wiekowe sieci wodociągowej w Górze, trzeba liczyć się z tym, że takie zdarzenie mogą pojawić się częściej.

Podczas czerwcowej Sesji Rady Miejskiej w Górze sołtys wsi Jastrzębia, Krzysztof Witko, odniósł się do sytuacji, jaka miała miejsce na Sesji Rady Powiatu w nieco groteskowym ujęciu.

- Nawet woda w Górze jest polityczna - mówił sołtys. Skoro ludzie tak się boją, to dlaczego jeżdżą nad zalew, kąpią się nawet razem ze zwierzętami. Tam nie ma bakterii coli? W tym roku wyborczym zastanowię się, czy mam używać prądu, bo jeszcze okaże się, że jest z elektrowni atomowej. To nie woda jest zagrożeniem, nie Tekom, a sanepid! Najważniejsze jest jednak to, że starsze osoby przeżyły i że dzieci wracając z przedszkola cieszyły się mówiąc do mnie “Dziadek, a my w przedszkolu to mamy colę w kranie”.



Więcej szczegółów w obszernym materiale filmowym zamieszczonym poniżej.

(julka)

REKLAMA
REKLAMA

Komentarze (1)

avatar

avatar
~PrawdaWoczyKole.
08.07.2018 22:48

No i zaczęło się "politpieprzenie", a tzw. sedno sprawy wszyscy mają w d***e. I nie jest to, niestety, jedyny taki przypadek...

Opisz szczegółowo, co jest niewłaściwe w komentarzu, który chcesz zgłosić do moderacji

REKLAMA

Pozostałe wiadomości

Ogłoszenia

REKLAMA

Czy wiesz, że blokując reklamy blokujesz rozwój portalu? Dzięki reklamom jesteśmy w stanie informować Cię o wszystkim, co dzieje się w naszym regionie. Dlatego prosimy - wyłącz AdBlock i od czasu do czasu kliknij w nasze reklamy. Dziękujemy.